„Tory” to rzadki przypadek dramatu o wojnie napisanego przez kobietę. Wojna w jej utworze to nie fizyczna przemoc, ale stan umysłu i wewnętrzna pustka, jaka mu towarzyszy. Drobne rodzajowe scenki zawsze mają drugie dno, a niewinne z pozoru zabawy bohaterów mogą łatwo zamienić się w koszmar.